SN nie łagodzi dożywocia dla zabójcy z Cerekwicy, który zamordował dwie osoby, bo nie chciał być ojcem
Chodzi o jedną z najbardziej brutalnych zbrodni ostatnich lat. Za zabójstwo rodziców swojej narzeczonej, usiłowanie zabójstwa partnerki, jej nienarodzonego dziecka i jej siostry 22-letni wówczas Eryk J. został skazany prawomocnie na dożywotnie pozbawienie wolności i zapłatę zadośćuczynienia poszkodowanym kobietom. Motywem zbrodni była niechęć zabójcy do bycia ojcem.
W środę Sąd Najwyższy oddalił kasację obrońców w tej sprawie uznając ją za oczywiście bezzasadną. SN nie przychylił się do jednego z głównych zarzutów skargi, w którym obrona zarzuciła nienależytą obsadę sądu I instancji w związku z wadliwym powołaniem członka składu orzekającego przez obecną Krajową Radę Sądownictwa.
Sędzia Dariusz Święcki powołując się na wcześniejsze uchwały SN podkreślił, że zastrzeżenia dotyczące wadliwej obsady sądu w tym zakresie wymagają odniesienia się, powiązania z konkretną sprawą i wskazania, że wadliwa procedura powołania sędziego wpływa na jego bezstronność orzekania. "W tej sprawie z taką sytuacją oczywiście nie mamy miejsca" - stwierdził sędzia.
Sąd nie przychylił się też do pozostałych zarzutów kasacji wskazując, że obrońcy nie dochowali odpowiedniej staranności sporządzając skargę kasacyjną.
Do brutalnego morderstwa doszło nocą z 14 na 15 marca 2018 r. w Cerekwicy Starej w powiecie jarocińskim. Mieszkaniec Jarocina, Eryk J. wszedł wówczas do domu jednorodzinnego i zaatakował nożem śpiących domowników - swoich niedoszłych teściów, Natalię K. - przyszłą matkę swojego dziecka i jej siostrę.
Małżeństwo 59-latków zginęło na miejscu. Z kolei ich dwie córki w wieku 22 i 25 lat poważnie ranne trafiły do szpitala. Sprawca zadał pokrzywdzonym nożem łącznie ponad 40 ran. Jeszcze tej samej nocy ciężarną kobietę wprowadzono w stan śpiączki farmakologicznej, a następnie wykonano cesarskie cięcie, by udzielić pomocy dziecku, które również zostało ranione w klatkę piersiową.
Chłopiec przyszedł na świat z ciężkim niedotleniem mózgu. Noworodek przeszedł pilną operację. Kilka miesięcy później chłopiec zmarł na skutek nagłego zatrzymania krążenia.
Oskarżony został zatrzymany w swoim domu kilka godzin po zdarzeniu. W wydychanym powietrzu miał 0,5 promila alkoholu.
Eryk J. i pokrzywdzona poznali się rok przed zdarzeniem. Jak ustalili śledczy, motywem popełnienia zbrodni przez Eryka J. była niechęć do zastania ojcem, a w szczególności ponoszenia obowiązków finansowych, związanych z wychowaniem dziecka. Sprawca przyznał się, że planował morderstwo wszystkich domowników, oprócz dzieci.
W maju 2020 r. Sąd Okręgowy w Kaliszu skazał mężczyznę na dożywotnie pozbawienie wolności z możliwością ubiegania się o warunkowe przedterminowe zwolnienie z więzienia dopiero po 40 latach odbywania kary. Sąd pozbawił też oskarżonego praw publicznych na 10 lat. Na rzecz dwóch poszkodowanych kobiet, w związku z utratą rodziców i dziecka, doznanych obrażeń ciała oraz oszpeceniem twarzy - sąd zasądził zadośćuczynienie w kwotach 70 i 150 tys. zł. We wrześniu 2020 r. wyrok ten utrzymał w całości Sąd Apelacyjny w Łodzi.(PAP)
autor: Mateusz Mikowski